Bez kategorii

7 marnotrawstw, a pora roku – tekst z przymrużeniem oka ;)

Czy zmiana pogody może mieć wpływ na eliminowanie marnotrawstw? Oczywiście, że tak.

Na poniższym przykładzie, trochę z przymrużeniem oka opiszę, jak dzięki temu że słońce zastąpiło deszcz i wichurę udaje mi się z dnia na dzień być lepszym człowiekiem dla siebie, rodziny i otoczenia. Nie będzie to zatem wpis o tym, jak eliminować marnotrawstwa w procesach, a raczej wyjście o krok dalej – jak zastosować to podejście w życiu codziennym. W oryginalnym ujęciu bowiem ciągłe doskonalenie nie ma tylko miejsca w pracy, ale tak naprawdę duch zmiany powinien być z nami cały czas.

Jak doskonale wiemy, lub nie, 7 grzechów głównych (pan Tim Wood) w naszych procesach, to:

Transportation – nadmierny transport

Inventory – zapasy

Motion – zbędny ruch

Waiting time – oczekiwanie

Overproduction – nadprodukcja

Overprocessing – nadmierne przetwarzanie

Defects – defekty, błędy, niezgodności.

Możemy do powyższych dodać jeszcze tzw. marnotrawstwo intelektu, czyli niewykorzystania kwalifikacji, umiejętności, braku zastosowania posiadanej wiedzy lub po prostu jej nierozwijanie. Wtedy mamy 8 marnotrawstwo, które pojawiło się na początku 21go wieku, jako efekt docenienia pracownika i tego, że to ludzie tak naprawdę są największą wartością każdej organizacji.

Jak dzięki temu, że zmieniła się pogoda, zacząłem dzień co dzień walczyć z 7 grzechami głównymi? Proszę zobaczyć.

Transportation – dzięki temu, że na dworze jest coraz cieplej, świeci słońce i ogólnie nie padają deszcze jak również nie wieją typowe dla naszej jesieni przejmujące wiatry odstawiłem do garażu samochód i jeżdżę do pracy rowerem. Nie tylko oszczędzam paliwo, ale również spalam kalorie. Dodatkowo, gdyby zrobić diagram spaghetti okaże się, że moja trasa jest o 30% krótsza bo jadę wałami nad odrą, nie stoję w korkach i oszczędzam 5 minut. Czas nadrobiony wykorzystuję potem na to by przygotować się do pracy, ale warto.

Inventory – myślę o zwolnieniu się mojego ‚magazynu’. Moim magazynem jest szafa, w której przechowywane grube zimowe płaszcze i kurtki zostają zastąpione lekkimi wiatrówkami, bluzami z dresu, które zajmują mniej miejsca i dzięki temu mogę wykorzystać dodatkowo tę przestrzeń. Wiosna to też czas na wystawienie na balkon roślin ciepłolubnych, które całą zimę spędziły w mieszkaniu. Tym samym uwolnimy sporo metrów kwadratowych, zrobi się bardziej przestrzennie a rośliny odżyją na słońcu. Schowam je znów jesienią, by nie zmarzły.

Motion – w tym wypadku wyeliminowanie zbędnego ruchu jest związane z tym, że nie muszę w kółko podchodzić do okna i sprawdzać, czy pada deszcze czy nie pada, lub jaka jest temperatura – czy ujemna na tyle, żeby brać czapkę i szalik czy może już jest cieplej. Teraz wiem że po prostu jest ciepło, wychodzę na dwór bez obawy o to, że zaskoczy mnie chłód i mróz.

Waiting time – nie ma czasu na czekanie. Gdy wiosna za oknem nie czekam na tramwaj ani autobus tylko jadę rowerem. Nie czekam w kolejce do lekarza bo nie mam kataru ani nie czekam na autostradzie w wielkim korku bo w związku z opadami śniegu i gołoledzią są utrudnienia na trasie. Gdy pogoda za oknem i słońce świeci wszystko dzieje się szybciej. Więcej w nasz życia i motywacji do działania.

Overproduction – nadprodukcja to wytwarzanie więcej niż muszę. W okresie jesienno-zimowym wytwarzamy więcej zapasów żywieniowych (w postaci konfitur, weków, soków, itd.) które później będą przechowywane, aby móc z nich korzystać, gdy nie będzie świeżych warzyw i owoców, tak jak to jest w okresie letnim. Gdy wszystkiego jest pod dostatkiem i jest dostępne pod ręką nie magazynujemy – to takie ‚just-in-time’, czyli tyle ile trzeba na wtedy kiedy trzeba. Zmniejszenie nadprodukcji to zmniejszenie kosztów magazynowania, jak również zmniejszenie ryzyka, że coś w trakcie przechowywania nam się zepsuje. Czy komuś kiedyś zepsuł się dżem? No właśnie.

Overprocessing – nadmierne przetwarzanie to czysty ‚gold plating’. Mogę zaliczyć do tego w moim przypadku ubieranie się na cebulkę w kilka warstw ubrań, wielokrotne sprawdzanie mojego synka czy czapka dobrze przylega i szalik się nie rozwiązał, jak również inne czynności typowo już zimowe np. odśnieżanie, przerzucanie śniegu w inne miejsca, próba hamulców samochodem czy nie jest zbyt ślisko… Zamiast tego teraz mogę wyjść na dziedziniec bez większych przygotowań bez obawy o swoje zdrowie, a synek może wychodzić na dwór w krótkim rękawku.

Defects – co można rozpatrywać w kategorii defektu w tym przypadku? Moim zdaniem wszystko co dzieje się koło mnie i posługując się językiem technicznym „nie jest zgodne ze specyfikacją”. Bardzo odczuwałem w związku z tym ostatniej zimy we Wrocławiu defekt w postaci smogu w naszym mieście. Defekt jest rezultatem niesprawnie działającego procesu, braku kontroli i wiąże się z czynnościami naprawczymi. Ile czasu spędziliśmy obserwując jakość powietrza w naszym mieście? Ile zainwestowaliśmy w oczyszczacze powietrza? Dzięki lepszej pogodzie spada zanieczyszczenie powietrza pyłami 2,5 (nie pali się w piecach) i w końcu można odetchnąć pełną piersią.

Intellect – ciągły, ale to ciągły rozwój. W okresie wiosenno-letnim liczba inicjatyw na świeżym powietrzu wzrasta w sposób wykładniczy. Spotkania grup zainteresowań, kina plenerowe, miejska plaża w naszym pięknym mieście Wrocławiu, podróże, które jak wiemy kształcą… W okresie zimowym rownież mamy takie możliwości, nie mniej jednak gdy słońce na dworze liczba dostępnych eventów wzrasta średnio o około 40%. Spotkania, nowe rzeczy, nowe umiejętności – to nasz rozwój…

Tyle by było jeśli chodzi o przewagę okresu letniego nad zimowym w zakresie eliminacji marnotrawstw. Jak widać lato temu sprzyja, a prace nad ciągłym doskonaleniem możemy odnieść nie tylko do naszej pracy i firmy, ale też życia codziennego. Oczywiście z pewnym umiarem 🙂

Jak mówi KAIZEN – szukaj doskonałości we wszystkim co robisz!

Post napisany z przymrużeniem oka 😉 zatem wszelkie komentarze mile widziane

Dobrego tygodnia 😊